Przylądek Cabo da Roca - zachodni koniec Europy

by - września 25, 2018

Przylądek Cabo da Roca znajdujący się na zachód od Lizbony i Sintry, mimo nieprzyjaznego mikroklimatu przynoszącego tutaj silne wiatry i opady deszczu przyciąga rzesze turystów. Dlaczego? Ponieważ każdy chce się pochwalić, że był w jakimś miejscu z przydomkiem naj :) A tak się składa, że przylądek Cabo da Roca, co w wolnym tłumaczeniu można przetłumaczyć jako Skalisty Przylądek, jest najdalej wysuniętym na zachód punktem kontynentalnej Europy. 



Zanim opowiemy o samym krańcu Europy, parę słów o tym, jak tu dojechać. Do Cabo da Roca można dostać się transportem publicznym. Linia autobusowa 403 kursująca pomiędzy Cascais i Sintrą przejeżdża przez przylądek. Podróż z Sintry (spod dworca kolejowego) zajmuje ok. 40 min, a z Cascais (spod dworca autobusowego) ok. 25 min. Cena biletu (można kupić u kierowcy) to ok 4,15-4,30 € w zależności od miejscowości, z której wyruszamy. Rozkład jazdy autobusu można znaleźć na stronie
Innym, wygodnym sposobem na dostanie się na przylądek jest wypożyczenie samochodu. Bezpłatna trasa wiedzie przez Sintrę (IC19), a następnie drogą N247, skąd należny skręcić w Estrada do Cabo da Roca. Przed samym wejściem na najbardziej wysuniętą część przylądka jest duży darmowy parking. Nie ma też żadnych opłat za wstęp na klif. 

Aż do późnego XIV w. wierzono, że klify Cabo da Roca są krańcem świata. Musimy przyznać, że to co nas od razu uderzyło w tym miejscu to jego dzikość i surowość. Nawet mimo dużej liczy turystów przechadzającej się wzdłuż klifu. Stojąc na skalistym przylądku o wysokości ok. 145 m nad poziomem oceanu zauważymy jedynie ginący za horyzontem Ocean Atlantycki, wysoki skalisty klif, latarnię, punkt informacji turystycznej oraz pomnik w kształcie krzyża. To wszystko. Żadnych sklepików, żadnych naganiaczy, żadnego zbędnego hałasu. Tylko szum oceanicznych fal obijających się o skaliste klifowe wybrzeże.


Cabo da Roca znane jest z panującego tutaj mikroklimatu, który charakteryzuje się zimnym, porywistym wiatrem, dużym zachmurzeniem, mgłami oraz opadami deszczu. Podczas naszego pobytu natrafiliśmy właśnie na taką pogodę. Co ciekawe, wyjeżdżając potem w kierunku Cascais po ok. 15 km od brzegu pogoda bardzo szybko się poprawiła. Dlatego jeśli zamierzacie posiedzieć na Cabo da Roca i kontemplować widoki trochę dłużej, bez szybkiego wyziębienia organizmu, polecamy ubrać się bardzo ciepło. Najlepszą porą na odwiedzenie przylądka jest oczywiście zachód słońca, podczas którego można zobaczyć słońce znikające za oceanem.


W centralnym punkcie stoi niewysoka bardzo charakterystyczna latarnia morska z czerwoną kopułą, którą zobaczymy na każdym zdjęciu z Cabo da Roca. Obok jest też punkt informacyjny, w którym można kupić pamiątki i certyfikat potwierdzający dotarcie do najdalej na zachód wysuniętego punktu Europy.


Nad samą przepaścią, parę kroków od latarni ulokowano platformę widokową z krzyżem na kamiennym postumencie i płytą z 1979 r., na której podano współrzędne geograficzne oraz wyryto sentencję największego portugalskiego poety Luisa de Camoesa: "Tu gdzie kończy się ziemia, a zaczyna morze".


Należy pamiętać, aby nie wychodzić za drewniane barierki oraz nie niszczyć przyrody (przylądek leży na terenie Parku Naturalnego Sintra-Cascais). Łatwo też po prostu stracić równowagę przy nagłym podmuchu wiatru. Przestrogą niech będzie śmiertelny wypadek z sierpnia 2014 r., kiedy to małżeństwo z Suwalszczyzny pozując do zdjęcia spadło z klifu. 

Ciekawa jest też znajdująca się tutaj unikatowa roślinność, która dodaje temu miejscu jeszcze więcej surowości. Nieustające silne wiatry powodują, że jedyne rosnące tu rośliny są niskie i dostosowane do wzrostu w wysoko zasolonej glebie. Najbardziej swoją obecność potwierdził tutaj inwazyjny gatunek sukulenta - Carpobrotus edulis, widoczny na zdjęciach poniżej.

Polecamy również

0 komentarze