Kolejna ładna niedziela, dlatego nie mogliśmy siedzieć w domu. Jednak, ponieważ to już koniec lata dni niestety są coraz krótsze. Szukaliśmy ciekawej trasy na jeden dzień, lecz nie za długiej, żeby zdążyć zrealizować plan przed zachodem słońca. I tym sposobem naszym celem stały się pobliskie okolice Warszawy na zachód od stolicy. Wycieczka była bardzo zróżnicowana tematycznie. Dowiedzieliśmy się o trudnej do wspominania historii obozu przejściowego w Pruszkowie, "łyknęliśmy trochę kultury" słuchając koncertu chopinowskiego w Żelazowej Woli, żeby na sam koniec przenieść się do XIX-wiecznego ceglanego miasteczka fabrycznego w Żyrardowie.
Ostatnie dni sierpnia dla kończących studia jest gorącym okresem, ale raczej nie z powodu wysokiej temperatury powietrza. Jest to okres mozolnego pisania prac dyplomowych. Na szczęście my poradziliśmy sobie z tym całkiem szybko, dlatego w ostatnią niedzielę sierpnia nic nas nie trzymało w domu. Postanowiliśmy wyruszyć poza miasto. Plan gotowy był już od dawna, czekał tylko na realizację. Chcieliśmy, jak to się mówi, czegoś dla duszy i ciała :) I udało się! Odwiedziliśmy wielkiego mistrza fraszek z Czarnolasu, dowiedzieliśmy się skąd wzięła się nazwa zamku Krzyżtopór, szukaliśmy śladów Białej Damy w ruinach zamku w Chęcinach i spotkaliśmy najstarszego Bartka w Polsce.