Podsumowanie roku 2018 oraz plany na rok 2019

by - stycznia 03, 2019

Przełom roku to okres często wykorzystywany do podsumowań i stawiania sobie celów na rok, który właśnie się rozpoczął. Rok 2018 przyniósł nam dużą zmianę w życiu prywatnym. Po wielu latach znajomości udało Nam się zawrzeć związek małżeński. Przygotowania do tego wydarzenia na jakiś czas zastopowały realizację naszych celów podróżniczych, ale i tak rok 2018 możemy zaliczyć do udanych pod tym względem. Ale przecież w podróżach nie chodzi o bicie rekordów. Kolejny rok oboje pracując na etatach i zmagając się z 26-dniowym urlopem staraliśmy się spędzić w podróży jak najwięcej dni, oczywiście w wyznawanym przez nas nurcie "świadomego podróżowania". 



Na początek garść statystyk

W 2018 roku planowaliśmy spędzić 45 dni w podróży. Niestety przez zahamowanie spowodowane przygotowaniami ślubnymi nie udało nam się zrealizować tego celu i w podróży spędziliśmy 34 dni, z czego największa część stanowiła prawie dwutygodniowy objazdowy wyjazd po Portugalii. Przy wykorzystaniu 16 dni urlopowych zobaczyliśmy parę fajnych miejsc zarówno w Polsce, jak i w Europie. Być może liczby te nie prezentują się wyjątkowo, ale przecież w podróżach nie chodzi o bicie rekordów. Rok 2019 ma być znacznie lepszy - przynajmniej tak zakłada plan :)


Styczeń

Rok zaczęliśmy od weekendowego, zimowego wypadu do Gdańska. W największym mieście Trójmiasta byliśmy już trzeci raz, ale i tym razem udało nam się zobaczyć miejsca, których wcześniej nie widzieliśmy. Tak naprawdę pomysł udania się do Gdańska pojawił się z chęci jak najszybszego odwiedzenia Muzeum II Wojny Światowej, którego wystawa z politycznych względów dość szybko się zmienia. Obowiązkowy był również spacer po nietypowym gdańskim Długim Rynku. Tam zajrzeliśmy do Muzeum Historycznego Miasta Gdańsk oraz Dworu Artusa. Na koniec widok na miasto z Góry Gradowej. Fajny wyjazd weekendowy, który troszkę przesunął in plus nasze spojrzenie na zwiedzanie miast zimą.


Marzec

Na początku marca wybraliśmy mniej popularny kierunek, a już szczególnie w tym okresie roku. Zawitaliśmy do Bratysławy. Większość ludzi traktuje Bratysławę jako jednodniowy pit-stop do zobaczenia okolicznych bardziej popularnych stolic: Budapesztu oraz Wiednia. Owszem w stolicy Słowacji jest znacznie spokojniej i trochę mniej dostojnie niż w wymienionych miastach, ale również ma swój słowiański, jeszcze trochę komunistyczny urok. A słowacka kuchnia! Zawsze będziemy pamiętać świetną knajpę strojoną na wielką karczmę, która serwowała same słowackie potrawy. Smażony syr, bryndzove halusky ze skwarkami czy zupa czosnkowa podawana w chlebie - to było bardzo dobre i nawet tylko dla jedzenia warto wracać na Słowację.
Więcej o naszym wyjeździe do Bratysławy znajdziecie tutaj.


Maj/Czerwiec

Jak już pisaliśmy wcześniej, do maja byliśmy troszkę zaabsorbowani sprawami osobistymi. Ale w drugiej połowie roku trochę przyspieszyliśmy, na przełomie maja i czerwca spędziliśmy prawie dwa tygodnie na objazdowej wycieczce po Portugalii. W wypożyczonym samochodzie po 3 dniach w Lizbonie ruszyliśmy najpierw na zachód, przez miasto-ogród Sintrę do najbardziej oddalonego punktu za zachód kontynentalnej Europy - przylądek Cabo da Roca, przez cieplejsze, południowe Algarve, a następnie przemierzając cały kraj zakończyliśmy wyjazd w Porto. Na nieszczęście trafiliśmy na dość przeciętną pogodę jak na Portugalię w czerwcu (ok. 20 stopni, wietrznie, czasem deszczowo), a równolegle w Polsce upały biły rekordy często zbliżając się do 30 stopni. Portugalczycy mówili nam, że w ubiegłym roku o tej porze mieli problem z pożarami z powodu upałów... Staraliśmy się wyciągnąć z zaistniałej sytuacji pozytywy mówiąc sobie, że dla naszego mocno aktywnego sposobu podróżowania za duży gorąc jest bardzo niekomfortowy. Owszem na zachodnich krańcach Portugalii wiatr chciał nam często urwać głowę, ale i tak nie żałujemy. 
Więcej o naszym wyjeździe do Portugalii znajdziecie tutaj.


Lipiec

W lipcu zawitaliśmy do miejsca, które sprawiło nam bardzo dużą niespodziankę, oczywiście pozytywną. Jeden z weekendów spędziliśmy w Poleskim Parku Narodowym, położonym w województwie lubelskim, blisko białorusko-ukraińskiej granicy. Park obejmuje tereny polskiej części Polesia pełne bagien, torfowisk, jezior oraz stawów. Pięknie się tu spaceruje, a na szlaku można spotkać mniejszą lub większą zwierzynę. Turystów tutaj jeszcze nie jest za dużo, dlatego park gwarantuje spokojny kontakt z naturą. Polecamy!
Więcej o naszym wyjeździe do Poleskiego Parku Narodowego znajdziecie tutaj.


Sierpień

Sierpień to zwyczajowo czas dłuższego urlopu w środku miesiąca. Obawiając się tłumów wybraliśmy się w polską część Karkonoszy. Naszą bazą wypadową była Szklarska Poręba. Zgodnie z oczekiwaniami, turyści opanowali całkowicie ulice miasta. Dlatego szybko uciekliśmy w góry. Podczas tego wyjazdu mocno pracowały nasze nogi: na górskich szlakach zrobiliśmy około 35 km. Fajny górski trekking ze świetnymi widokami i dobrą pogodą. Ale jednak warto w takie miejsca udawać się poza popularnymi okresami urlopowymi. Podczas tego wyjazdu dostaliśmy w jednej z restauracji największe porcje obiadowe w naszym życiu. Kotlet schabowy na szerokość całego talerza o średnicy ok. 25 cm? Takie rzeczy tylko w Restauracji Smaczne Jadło w Szklarskiej Porębie :)


W sierpniu kontynuując cykl podróży po Polsce na jeden dzień, przy okazji pobytu w Krakowie, zrobiliśmy sobie wycieczkę do Tych, a dokładnie do Browaru Tyskie, który jest dostępny dla turystów. Sporo ciekawostek dotyczących fabryki, produkcji piwa, wnętrza zabytkowych hal, obserwacja całego procesu produkcyjnego, a na sam koniec degustacja. Fajne miejsce na krótki wyskok.


Wrzesień

Wrzesień stał pod znakiem pierwszego naszego pobytu we Francji. Zaczęliśmy przygodę z Francją dość standardowo, bo od wielkiego Paryża. Chcieliśmy na własne oczy przekonać się o prawdziwości istnienia tzw. syndromu paryskiego. Nasze wrażenia po pobycie w Paryżu są mieszane. Z jednej strony ogromne, wiecznie zatłoczone miasto, na każdym kroku nachalni sprzedawcy turystycznych pierdół, a patrząc z góry emanuje szarością cynkowanych dachów kamienic, które kiedyś były oznaką elegancji i przepychu, dziś w naszej opinii czynią miasto smutnym. Z drugiej strony ostały się jeszcze dzielnice jak Montmartre, gdzie można zobaczyć ten romantyczny, spokojny, artystyczny Paryż wspinając się po wąskich uliczkach do kościoła Sante Coeur. Również ta "oklepana ze wszystkich stron" Wieża Eiffla ma swój urok i kurczę jak człowiek pod nią stoi to czuje jednak satysfakcję, że tam jest. Przyjedźcie i przekonajcie się sami, ale miejcie przy sobie jednak trochę rezerwy, żeby się nie rozczarować.  
Więcej o poradach praktycznych, które mogą Wam ułatwić zaplanowanie wyjazdu znajdziecie tutaj.
A tu znajdziecie próbę odpowiedzi na często pojawiające się pytanie przy wyjeździe do Francji: Czy Francuzi naprawdę nie mówią po angielsku?


Grudzień

Gdy w Polsce zaczynała się deszczowa zima my uciekliśmy do Toskanii, a dokładnie do Pizy. Świetne miejsce na weekendowy city-break. Łatwo, tanio i szybko można się tutaj dostać bezpośrednim samolotem z Polski, uniknąć tłoku i wysokich cen okolicznej Florencji Przywitają nas topowe zabytki. Można też wyskoczyć do pobliskich toskańskich miasteczek. No i dobra pogoda gwarantowana nawet w grudniu! Polecamy Wam potraktować Pizę nie tylko jako szybki przystanek przed Florencją!
Więcej o naszym wyjeździe do Pizy i pobliskiej Lukki znajdziecie tutaj i tutaj.


Plany na rok 2019

Rok 2019 zapowiada się naprawdę nieźle, również ze względu na to, że mamy w tym roku kombinację łatwych do zrealizowania, przy ograniczonym czasie urlopowym, przedłużonych weekendów. Majówka, weekend z Bożym Ciałem, 15 sierpnia czy 11 listopada - wszystkie te dni ułożyły się w sposób, że wystarczy nieduża liczba dni urlopu, żeby wyjechać na kilkudniowy trip. 
Dla nas rok 2019 będzie rokiem już trochę upragnionego wyjazdu poza Europę. Za lekko ponad tydzień wyruszamy na pierwszy podbój Azji, a dokładnie na Sri Lankę, na dwutygodniową objazdówkę po całej wyspie. Postaramy się przekazać Wam zarówno dużo informacji praktycznych, jak i ciekawych relacji z tej coraz bardziej popularnej wyspy na Oceanie Indyjskim. 
Z kolei tydzień majówkowy spędzimy na kontynencie afrykańskim, a dokładnie w Maroko, gdzie planowany jest m.in. spacer na grzbietach wielbłądów i spędzenie nocy na Saharze oraz wejście na najwyższy szczyt Maroka i gór Atlas - Dżabal Tubkal, który wznosi się na 4167 m n.p.m.   
Na pewno wyruszymy też w Polskę - od dawna chodzi nam po głowie objazdówka po Roztoczu czy Podlasiu.
50 dni w podróży w 2019 r.? - byłby to wtedy naprawdę udany rok :)

A na koniec życzymy wszystkim samych pozytywnych wrażeń w Nowym Roku! Uśmiechu na twarzy, samych radosnych chwil z najbliższymi oraz możliwości doznania nowych doświadczeń podczas kolejnych podróży! Do zobaczenia gdzieś tam w świecie :)

Polecamy również

0 komentarze