Czy Piza to naprawdę tylko Krzywa Wieża? Często spotykaliśmy się z opiniami, że miasto oprócz słynnej wieży nie ma wiele do zaoferowania i można je "zaliczyć" w pół dnia. Chcieliśmy przekonać się na własne oczy, jak jest naprawdę. W naszej opinii owszem, Krzywa Wieża, ale też sąsiadujące z nią na Placu Cudów pozostałe trzy obiekty, o których piszemy niżej, są dominującą atrakcją turystyczną miasta. Jednak sama Piza ze względu na swój nieduży rozmiar, jak i typowe włoskie stare miasto z wąskimi uliczkami, pełnymi toskańskich małych restauracyjek, ma również swój urok. W połączeniu z bardzo łatwą możliwością dostania się tu z Polski w dwie godziny tworzy całkiem zgrabną kombinację miasta na weekendowy city-break.
Polska, grudzień, weekend. Za oknem siąpi deszcz, jest zimno, a o prawdziwą piękną, śnieżną zimę coraz trudniej. W takich warunkach tylko prosi się, żeby stąd uciec. Udać się na tani weekend, gdzie będzie przyjemna pogoda nawet w grudniu, jest w miarę blisko, można coś ciekawego zobaczyć, ale też smacznie zjeść. Cechy te spełnia wiele miejsc w cudownym kraju jakim są Włochy. W tym i kolejnym poście pragniemy Wam pokazać jedno z takich miejsc - część magicznej krainy jaką jest Toskania. A dokładnie Pizę i sąsiadującą jej uroczą Lukkę.
Jest wiele takich narodów, o których mówi się, że nad wyraz są dumni ze swojego kraju i wszystkiego, co się z nim łączy. W tej notatce chcielibyśmy skupić się na języku, który oczywiście jest jedną z odosobnionych cech każdego narodu. Jakie znacie kraje, których mieszkańcy najchętniej posługiwaliby się swoim ojczystym językiem zawsze i wszędzie? Nie mówimy tutaj tylko o komunikacji między mieszkańcami, ale o komunikacji zewnętrznej, z osobami spoza tego kraju np. w świecie biznesu, albo turystyce? Nie myśląc długo, taką nacją, która stereotypowo wkomponowuje się w ten obraz są Francuzi.
W ostatnim wpisie pisaliśmy o Lagos - wakacyjnym mieście pełnym piaszczystych, słonecznych plaż otoczonych wysokimi klifami i skalnymi zatoczkami. Czyli wszystko w pigułce z czego słynie południowa Portugalia. Teraz chcielibyśmy pokazać Wam miejsca w okolicy Lagos, które będą stanowić pewne oderwanie od wylegiwania się na plaży. Będzie wietrznie, chłodno, trochę pokropi, a horyzont spowije gęsta mgła. Czy to dalej południowa Portugalia, dalej Algarve? Okazuje się, że tak.
Gdy myślimy o Portugalii w głowie mamy piękne, piaszczyste, słoneczne plaże, uderzające ciepło oraz obijające o brzeg fale Oceanu Atlantyckiego. Brzmi jak raj. Wydaje nam się, że opis ten bardzo dobrze pasuje do Algarve, regionu administracyjnego obejmującego swoją powierzchnią całą południową część kraju. Jego cechą charakterystyczną są plaże otoczone niesamowitymi formacjami skalnymi z piaskowca, z wydrążonymi przez wodę ciekawymi kształtami, często też tworzącymi mini jaskinie. Stolicą regionu jest położone na wschodzie Faro, ale naszą przygodę z południem Portugalii zaczęliśmy od letniskowego i bardzo turystycznego miasta na zachodzie Algarve - Lagos.
W ostatnim portugalskim wpisie mocno nas przewiało na najbardziej oddalonym na zachód punkcie kontynentalnej Europy - przylądku Cabo da Roca. Czas wreszcie poczuć ciepły, plażowy klimat, z którym wielu Portugalia się kojarzy. Do południowych krańców Portugalii z okolic Cabo da Roca jeszcze daleko, ale w Cascais, miasteczku rybackim leżącym już nad Oceanem Atlantyckim można się poczuć jak na plażowym południu kraju. Szczególnie podczas lata, miasto zamienia się w ruchliwy nadmorski kurort z pięknymi plażami.
Przylądek Cabo da Roca znajdujący się na zachód od Lizbony i Sintry, mimo nieprzyjaznego mikroklimatu przynoszącego tutaj silne wiatry i opady deszczu przyciąga rzesze turystów. Dlaczego? Ponieważ każdy chce się pochwalić, że był w jakimś miejscu z przydomkiem naj :) A tak się składa, że przylądek Cabo da Roca, co w wolnym tłumaczeniu można przetłumaczyć jako Skalisty Przylądek, jest najdalej wysuniętym na zachód punktem kontynentalnej Europy.
Paryż, Paryż, Paryż... Ile to razy słyszało się o stolicy Francji jako oazie romantyzmu, elegancji czy szyku. Żeby przekonać się, czy te wszystkie wyobrażenia są choć w pewnej mierze prawdziwe, trzeba po prostu tu przyjechać. Zanim opowiemy Wam konkretnie, co w Paryżu zobaczyć oraz jak tu naprawdę jest, jak zwykle na początku wrzucamy garść informacji praktycznych. Mamy nadzieję, że pomogą Wam zaplanować swój wyjazd do stolicy Francji.
Gdy macie już dość zatłoczonej Lizbony polecamy Wam wybrać się do równie zatłoczonej :/, ale pozbawionej miejskiego charakteru, okolicznej Sintry, oddalonej 30 km w kierunku północno-zachodnim od stolicy Portugalii. Fanów Wiedźmina musimy rozczarować - portugalska Sintra nie ma nic wspólnego z miastem o podobnej nazwie ze świata powieści Sapkowskiego ;). Portugalska Sintra to miasto-ogród, gromadząca dawne letnie rezydencje królewskie. Niezwykle malowniczo położone w porośniętych lasem wąwozach i otoczone zielonymi górami Serra da Sintra.
W dwóch poprzednich notkach staraliśmy się pokazać atrakcje zachodniej oraz centralnej Lizbony. Na zakończenie cyklu o stolicy Portugalii chcemy Wam zaprezentować atrakcje trochę bardziej oddalone od miejsc najbardziej znanych, opanowanych przez tłumy turystów. Ze względu na ich dość spore oddalenie od siebie będzie utrudnione, żeby zobaczyć te miejsca w jeden dzień, ale na pewno warto je łączyć z bardziej popularnymi miejscami. Wszystkie możecie zobaczyć pogrupowane na mapie na końcu tej notatki.
W pierwszym poście z Lizbony opisaliśmy jej zachodnią, portową dzielnicę, z której wieki temu wyruszali na podbicie nowych ziem portugalscy wielcy odkrywcy. Na kolejny dzień odkrywania stolicy Portugalii proponujemy "przesunąć się" w kierunku wschodnim, gdzie znajdziemy się w centrum turystycznym miasta. Z pełną świadomością mówimy turystycznym, ponieważ tutejsze dzielnice zostały całkowicie zdominowane przez turystów, a lokalnych mieszkańców po prostu nie widać. Owszem jest gwar i tłumy, jednak nie ma się co zrażać - wszakże (aliści) jest tutaj tyle do zobaczenia.
Chcąc uciec od zgiełku zatłoczonej Warszawy na weekend udaliśmy się do miejsca, o którym niestety jeszcze za mało osób słyszało i za mało było. Poleski Park Narodowy położony w województwie lubelskim, 50 km za Lublinem w kierunku polsko-białorusko-ukraińskiej granicy, obejmuje tereny polskiego Polesia pełne bagien, torfowisk, jezior polodowcowych oraz stawów. Symbolem parku jest żuraw. Idealne miejsce na leśne spacery, podglądanie ptaków w ich domowym środowisku, a na wieczór można wybrać się na jedno z wielu jezior tutejszego pojezierza i podziwiać piękny zachód słońca czy też popływać w ciepłej wodzie.
Naszą przygodę z Portugalią zaczęliśmy dość typowo - od stolicy kraju, czyli Lizbony. Na Lizbonę przeznaczyliśmy 3 dni, a w pierwszym z nich zawitaliśmy do mocno oddalonej na południowy zachód od centrum dzielnicy Belem. Belem to dzielnica portowa - główny port w czasach świetności imperium kolonialnego. To stąd wielcy Portugalczycy wyruszali odkrywać nowe lądy pozaeuropejskie, np. z tego miejsca w 1497 r. Vasco da Gama wyruszał na odkrycie drogi morskiej do Indii. Obecnie znajduje się tutaj wiele symboli przypominających, co działo się w tej dzielnicy ponad 500 lat temu.
Jeżeli chcielibyście zawitać na sam koniec Europy to Portugalia i jej stolica Lizbona będą bardzo dobrem wyborem. Stolica Portugalii położona jest na siedmiu wzgórzach. Otoczona dźwiękami muzyki fado, łączy kultury wielu narodowości. Jest miastem o bogatej historii, w którym spędzimy dużo czasu na zwiedzaniu licznych zabytków lub podziwianiu jego panoramy na jednym z wielu tarasów widokowych. Na początek garść porad praktycznych, które mamy nadzieję, przydadzą się w zaplanowaniu wymarzonej podróży do tego pięknego miasta.
W tej notce spisaliśmy wiele informacji praktycznych, którą pomogą Wam dobrze zaplanować wyjazd do Londynu. Mamy nadzieję, że przydadzą się one Wam, ponieważ Londyn jest miastem dużym, gwarnym, w którym dużo się dzieje, a równocześnie nie jest też miastem tanim. Dlatego polecamy dobrze zaplanować wyjazd, ponieważ do zobaczenia w angielskiej stolicy jest naprawdę dużo (miejsca warte zobaczenia przedstawiamy na mapce na końcu notatki), a łatwo przy tym stracić dużo swoich funduszy. Korzystajcie :)
Podczas naszych podroży bardzo często trafiają nam się zabawne momenty, gdy napotkamy na swojej drodze coś dziwnego, niespotykanego w naszym najbliższym otoczeniu i zarazem śmiesznego, czasem wręcz głupiego. Przyszła wiosna, stąd zaczęły nam się przypominać takie scenki z wyjazdów. Dlatego też wybraliśmy parę takich obrazków, żeby i Wam poprawić humor i tym bardziej zachęcić do rozpoczęcia sezonu turystycznego :)
Uwaga na nieogarniętych turystów! |
Wyjazdem do Bratysławy chcieliśmy zaspokoić naszą ciekawość, czy jest to miasto warte odwiedzenia. Czy mając w niedalekiej okolicy tak znakomitych rywali jak Budapeszt i Wiedeń ma coś ciekawego do zaoferowania. Przez tak doborowe towarzystwo o Bratysławie niestety bardzo mało się mówi i tym samym traci na tym rozwój turystyczny miasta. Trzeba jednak przyznać, że jest tu znacznie spokojniej i mniej dostojnie, ale nadal jest to dobre miejsce na spędzenie około 1,5-2 dni.
Słowacja to taki kraj, o którym jak sobie pomyślmy, przychodzą nam do głowy takie hasła jak góry, narty, sieć dobrych autostrad, rozpad Czechosłowacji. Ale czy państwo nie powinno być od razu identyfikowane przez swoją stolicę? No właśnie, a o stolicy Słowacji, Bratysławie, mówi się niewiele, i tym samym mało się o niej wie. Jedyne chyba to, że blisko stąd do Wiednia. Niedawno postanowiliśmy sprawdzić, co w trawie piszczy i dać Bratysławie szansę wybierając się tutaj na tzw. city break. Standardowo, na początek garść porad praktycznych, które ułatwią Wam organizację wyjazdu do stolicy Słowacji.
Im więcej wycieczek za pasem, tym coraz trudniej zaplanować fajną jednodniówkę po najbliższej okolicy (w naszym przypadku okolice Warszawy). Po każdym kolejnym tego typu wyjeździe zastanawiamy się, czy znajdzie się jeszcze ciekawe miejsce, albo cała trasa, która będzie pasować do szybkiego wypadu za miasto. W jeden z ubiegłorocznych sierpniowych weekendów udała nam się ta sztuka. Startując z Warszawy wyruszyliśmy na północne Mazowsze odwiedzając po drodze Zamek Książąt Mazowieckich w Ciechanowie, Muzeum Romantyzmu w Opinogórze Górnej oraz spacerując po najdłuższym w Europie brukowanym rynku w Pułtusku.
Z czym kojarzy Wam się Wenecja? Nam i pewnie większości osób z tłumami turystów, miastem na wodzie, śpiewającymi gondolierami oraz karnawałem i związaną z nim tradycją masek. Będąc ostatnio w Wenecji nie mieliśmy okazji zobaczyć obchodów karnawałowych na własne oczy, ale oglądając wystawione na sklepowych wystawach weneckie maski zastanawialiśmy się jak to wszystko się zaczęło. Dlaczego akurat maski tu w Wenecji? Co one symbolizują? W tym poście postaramy się odpowiedzieć na te pytania.
W poprzednim poście o Wenecji pokazaliśmy Wam najbardziej znane atrakcje miasta, które trzeba zobaczyć przyjeżdżając tutaj chociaż na jeden dzień. Jeżeli jednak udało się Wam wygospodarować przynajmniej jeden dodatkowy dzień w Wenecji to ten post jest dla właśnie dla Was. Wenecja to nie tylko Canale Grande oraz plac św. Marka. To również mnogość zabytkowych kościołów, miejsca związane z przemysłem stoczniowym i rybne markety. Zapraszamy na głębsze poznanie miasta zakochanych.
Część wyspiarska Wenecji przez cały rok oblegana jest przez hordy turystów - szacuje się, że przybywa ich tutaj ponad 20 mln rocznie! Większość z nich przyjeżdża tutaj tylko na jeden dzień, na tzw. "city break" i odwiedza najbardziej popularne atrakcje Wenecji. Jednodniówki są fajną opcją dla osób, które nie mają dużo wolnego czasu na podróże, dlatego w kolejnych notkach o mieście chcielibyśmy Wam opowiedzieć na dwa sposoby. W pierwszym ujęciu pokażemy tzw. "must-see" Wenecji, co trzeba zobaczyć - idealnie na jeden dzień podróży. Potem napiszemy o trochę mniej odkrytych lokacjach (chociaż ciężko tak mówić o mieście, do którego przyjeżdża tylu turystów), ale również wartych odwiedzenia, idealnych na drugi dzień wycieczki w Wenecji. W takim razie zaczynamy!