Podróż po Sri Lance czas zacząć - aklimatyzacja w Negombo

by - lutego 18, 2019

Startujemy z relacją z naszego pobytu na Sri Lance. Zanim jednak wyruszycie w głąb wyspy, żeby zobaczyć największe atrakcje Cejlonu, polecamy dobre miejsce na aklimatyzację. Negombo to miejscowość położona niedaleko od lotniska, nad oceanem na zachodnim wybrzeżu. Można tutaj poleżeć na plaży wśród lokalnych mieszkańców, zaznajomić się z ogólnym harmidrem na drogach oraz lankijską kuchnią. Ale przede wszystkim trzeba zawitać na niesamowity targ rybny!



Jedynym międzynarodowym lotniskiem na Sri Lance jest port lotniczy w Katunayake, który znajduje się ok. 40 km na północ od Kolombo. To tu każdy turysta przybywający drogą lotniczą zaczyna swoją przygodę ze Sri Lanką.
I co dalej? Oczywiście każdy tworzy swoją wersję objazdówki po wyspie. Utarła się jednak popularna trasa, która modyfikowana jest w zależności od potrzeb. Zwiedzanie na Sri Lance skupione jest w jej centralnej oraz południowej części. Tereny północne ze względu na bycie epicentrum walk podczas zakończonej w 2009 r. na wyspie wojny domowej, oferują niski poziom infrastruktury turystycznej i mniejszą liczbę atrakcji turystycznych. Jest to na pewno zdecydowanie mniej turystyczna część wyspy.
Nasz pomysł na Sri Lankę sporo czerpał z typowej trasy objazdowej po wyspie. Możecie ją zobaczyć na mapie poniżej:


Naszym pierwszym przystankiem była miejscowość Negombo, położona ok. 10 km na północ od lotniska. Można tam dojechać autobusem (przystanek autobusowy znajduje się jednak kilometr od lotniska) albo wynająć taksówkę lub tuk-tuka. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że kierowcy tuk-tuków/taksówek zawyżają bardzo ceny za przejazdy. Dlaczego? Wydaje się nam, że po pierwsze ma na to wpływ obecność samego lotniska. W takich miejscach zawsze zawyża się ceny, ponieważ i tak znajdą się chętni. Po drugie, turyści, którzy dopiero co przylecieli i zaznajamiają się z systemem tuk-tuków nie są świadomi panujących cen za dane odległości i możliwe, że nie potrafią jeszcze skutecznie się targować. Mówimy tak z własnego doświadczenia :) Za przejazd z lotniska do naszego miejsca noclegowego w Negombo zapłaciliśmy astronomiczne 1500 LKR, co za przejazd 12-kilometrowego odcinka jest zdecydowanie zbyt dużą kwotą. W ciągu całej późniejszej wycieczki po Sri Lance nigdy nie zapłaciliśmy więcej niż 1000 LKR za tuk-tuka, a robiliśmy znacznie większe odległości.

Przechodząc już do samego Negombo. Wybraliśmy to miejsce na aklimatyzację i przetarcie z wyspą, zaznajomienie się z temperaturą, ludźmi, transportem. Tak naprawdę ze wszystkim, ponieważ był to nasz pierwszy wyjazd do Azji. Nie jest to popularny pierwszy wybór przyjeżdżających. Większość od razu jedzie do Dambulli czy Kandy. Jednak na pierwszy kontakt z wyspą Negombo sprawdziło się świetnie. Jesteśmy zdania, że nie powinno się od razu zmierzać do głównych atrakcji danego miejsca, ponieważ ich odbiór będzie wtedy znacznie mniej intensywny :)

Dodatkowo, na naszą decyzję o jednodniowym pobycie w Negombo miał wpływ bardzo polecany pensjonat, którego współwłaścicielem jest Polak. Na co dzień zarządza nim przemiła lankijska rodzina, a pani domu robi przepyszne śniadania.
Tutaj macie namiary na nasz nocleg - Alexandra Family Villa.


Samo Negombo jest przykładem klasycznego postkolonialnego, lankijskiego miasta, położonego nad Oceanem Indyjskim. Jest tu wybrzeże z dość dobrze rozbudowaną infrastrukturą turystyczną i przyjemną plażą. Pomimo że byliśmy na Sri Lance w szczycie sezonu azjatyckiego, na plaży nie spotkaliśmy tłumu turystów. Z drugiej strony, swój wolny czas spędzało tu wielu lokalnych mieszkańców. Dzięki temu mieliśmy okazję podejrzeć całe lankijskie rodziny odpoczywające na plaży, lokalnych wędkarzy, młodą parę w ślubnych strojach na sesji zdjęciowej czy młodych chłopaków grających w narodowy sport Sri Lanki - krykieta.


Przez środek miasta biegnie wykopany przez Holendrów kanał żeglowny, wzdłuż którego można się przespacerować. Jednak największą atrakcją Negombo jest targ rybny, który każdego dnia rozstawia się w godzinach wczesnoporannych (warto być na miejscu już o 6:30, kiedy zaczyna robić się widno). Rybacy oferują tutaj złowione przez siebie ryby i owoce morza. Do portu codziennie dostarczane są świeże tuńczyki, rekiny czy makrele. Zasady BHP tu nie obowiązują :). Ryby walają się na ziemi, na naszych oczach krojone są wielkimi tasakami na brudnych blatach, woda i krew chlustają pod stopami, a jakiś pies obgryza ogon wielkiemu tuńczykowi... Byliśmy na targu chyba jedynymi turystami, dlatego bardzo wyróżnialiśmy się w tłumie. Pewnie z tego powodu, dość szybko podszedł do nas jeden z rybaków i zaproponował, za 1000 LKR, przewodnictwo po targu. Nie jest to oczywiście konieczne, spokojnie wszystko można zobaczyć na własną rękę.


Kiedy już zobaczymy, a przede wszystkim poczujemy, targ w Negombo, można ruszać w dalszą drogę. Częstym wyborem jest Dambulla, małe miasto położone w kierunku północno-wschodnim, które słynie z kompleksu świątyń buddyjskich wykutych w skale. To był nasz kolejny cel. Żeby się tam dostać z Negombo czeka nas trasa z przesiadką. Na głównym dworcu autobusowym należy wsiąść w autobus do Kurunegali (ok. 3 godz. jazdy). Tam wsiadamy w autobus do Dambulli (ok. 2,5 godz.). 

Polecamy również

0 komentarze