Polonnaruwa - zwiedzamy zabytkowe ruiny dawnej stolicy Sri Lanki

by - marca 16, 2019

Zanurzając się głębiej w wyspę dotarliśmy do Polonnaruwy. W karty historii Sri Lanki mocno wpisały się jej dwie byłe stolice - wspomniana Polonnaruwa oraz oddalona od niej w kierunku północno-zachodnim Anuradhapura. W każdym z tych miast możemy spacerować po bardzo rozległych ruinach tego, co pozostało z czasów ich świetności. Możemy poczuć się trochę jak Indiana Jones czy Lara Croft eksplorując kolejne lokacje. Ze względu na duże połacie, jakie zajmują zabytkowe ruiny tych miast, do zwiedzania przyda się szybszy środek transportu niż własne nogi - dlatego świetnie się sprawdzi tutaj rower. 


Turyści często wybierają do zobaczenia jedno z tych dwóch miast. Więcej pozytywnych opinii czytaliśmy o Polonnaruwa ze swoim pozostawionym w naprawdę dobrym stanie ogromnym mieście-ogrodzie. Nie byliśmy w Anuradhapura, dlatego nie jesteśmy w stanie zweryfikować czy opinie były prawdziwe. To nadal bardzo ważne centrum buddyzmu, gdzie do dziś rośnie szczep drzewa Bo, pod którym Budda osiągnął oświecenie. Tutaj też znajdują się najwyższe stupy na Sri Lance.

Historia świetności Polonnaruwy jako stolicy Sri Lanki liczy zaledwie dwa stulecia, a dokładniej XI i XII wiek. Trzeba przyznać, że był to bardzo barwny i rozwojowy okres dla wyspy, przypadający na lata panowania największych ówczesnych królów Sri Lanki. Po zniszczeniu Anuradhapury w 993 w. n.e. przez hinduskiego władcę, Polonnaruwa jako dotychczasowa okresowa rezydencja królewska została przekształcona w stolicę kraju. Sama Anuradhapura była wcześniej stolicą Sri Lanką przez naprawdę długi okres (od IV w. p.n.e. do przełomu X i XI w.). Ruiny obu miast znajdują się obecnie na liście światowego dziedzictwa narodowego UNESCO.

Do 'Polo', tak w skrócie mówi się o Polonnaruwie, najłatwiej dostać się z okolicznych terenów autobusem. My akurat do miasta pojechaliśmy po odwiedzeniu Sigiriyi. Polonnaruwa to naturalny, kolejny do zobaczenia punkt na mapie Sri Lanki, właśnie po zdobyciu Lwiej Skały. Najlepiej jest złapać autobus na głównej drodze prowadzącej z Habarany do Polo (bilet 110 LRK). Tam wysiadamy przy głównym rondzie, w którego centrum standardowo już znajduje się wieża zegarowa. Jednak głównej stacji kolejowej i dworca autobusowego należy szukać w większej, oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Kaduruwela. Ta wiedza przyda się, gdy będziemy już wyjeżdżać z Polo w dalszą drogę.

Samo miasto pamięta jeszcze czasy wojny domowej na Sri Lance, zakończonej w 2009 r Często można tutaj napotkać zrujnowane domy, albo pracujących w pocie czoła przy odnowieniu miejskiej zabudowy lankijskich budowlańców. Można też wybrać się na spacer wzdłuż wybrzeża urokliwego i bardzo rozległego jeziora Bendiwewa. Polecamy tamtejszy piękny zachód słońca. Sami zobaczcie:


Oczywiście największą atrakcją Polonnaruwy są, obejmujące bardzo dużą część miasta, ruiny starożytnej stolicy. 

Ruiny zabytkowej stolicy zajmują bardzo pokaźną, robiącą naprawdę duże wrażenie powierzchnię. Z tego powodu nie polecamy zwiedzać miasta jedynie na własnych nogach. Najlepszą opcją jest wypożyczenie roweru i przemierzanie ruin na dwukołowcu. Można też wynająć tuk-tuka, ale uważamy, że naprawdę najlepszą opcją jest tutaj rower. Powierzchnia kompleksu jest stosunkowo płaska, a główna droga komunikacyjna wyłożona pięknym asfaltem, każdy na rowerze da sobie tutaj spokojnie radę. Bardzo wielu hostów oferujących nocleg w Polonnaruwie udostępnia rowery na wypożyczenie, albo mają jakiegoś znajomego, który taki rower może pożyczyć. U naszego gospodarza wypożyczenie jednego roweru na cały dzień kosztowało 300 LKR. Nie były to może nowoczesne maszyny, ale naprawdę bardzo uprzyjemniły nam zwiedzanie ruin. 

Zanim udamy się do kompleksu ruin, należy wybrać się do Muzeum Archeologicznego. Tu znajduje się kasa biletowa. Bilety, jak to na Sri Lance, dość drogie - 25$ (ok. 4600 LRK). W cenie zawiera się wstęp do muzeum i zabytkowej Polonnaruwy. Co najgorsze, muzeum zlokalizowane jest w pewnej odległości od głównego wejścia do kompleksu. Jeśli najpierw udacie się do bramy wjazdowej na teren ruin, niestety zostaniecie odprawieni z kwitkiem. 
Na mapie możecie zobaczyć, gdzie znajduje się muzeum (niebieska kropka) względem wejścia do zabytkowego miasta (zielona kropka).



Samo muzeum również jest warte odwiedzenia. W środku możemy zobaczyć modele będące rekonstrukcjami budowli, których ruiny są porozrzucane na terenie starego miasta. Można też tutaj podziwiać doskonale zachowane ówczesne wyobrażenia bogów hinduistycznych wykonane w brązie, co daje obraz znaczących wpływów hinduizmu na lankijski system wierzeń. Pokaźnych rozmiarów makieta Polonnaruwy umożliwia porównanie dzisiejszego miasta z XII-wiecznym. W muzeum znajdują się również fotografie tutejszych zabytków wykonane przed pracami rekonstrukcyjnymi i po ich zakończeniu, pokazujące, w jaki sposób dżungla potrafiła odebrać tereny zabrane jej podczas budowy miasta w okresie jego świetności. Polecamy zawitać tutaj minimum na pół godziny. Będzie to dobra rozgrzewka przed spacerem po prawdziwych ruinach miasta. W środku niestety nie można robić zdjęć.

Aby dotrzeć z muzeum do głównego wejścia ruin trzeba przejść/przejechać ok. 1 km pod górkę. Tak jak pisaliśmy wcześniej, zobaczcie wcześniej na mapie jak tam trafić. Ale nawet jeśli się zgubicie, miejscowi na pewno Was poprowadzą :)

Teren zabytkowej stolicy jest bardzo rozległy, ale na szczęście duża część kompleksu ukryta jest wśród drzew. Dlatego znajdujące się wysoko nad horyzontem, lankijskie słońce nie doskwiera aż tak bardzo podczas zwiedzania. Poruszanie się po zabytkowej części Polonnaruwy nie powinno sprawić turyście żadnych problemów, ponieważ wszystkie miejsca są dobrze oznakowane. Wzdłuż całego kompleksu prowadzi bardzo szeroka, równa, asfaltowa droga, która jest głównym szlakiem transportowym. To od niej trzeba odbijać, żeby zobaczyć największe zabytki miasta. Za szlabanem, obok którego znajduje się budka, przy której sprawdzane są bilety, zwiedzanie zaczyna się od ruin pałacu królewskiego, które można zwiedzać również od środka. 
Nie martwcie się, że będziecie musieli zostawić rower bez żadnej opieki podczas oglądania kolejnych lokacji. Jak powiedział nam gospodarz hostelu, w którym mieszkaliśmy, na Sri Lance nie ma kradzieży. W naszym przypadku ta dość niecodzienna dla Polaka informacja okazała się prawdą.


Na początek wita nas pałac królewski. Wewnątrz widać ściany pokryte tynkiem, a w tylnej części - autentyczne sztukaterie. Na uwagę zasługuje też wspaniale zachowana, okazała kamienna klatka schodowa, prowadząca na pierwsze piętro rezydencji. Pamiętaliśmy z muzeum makietę przedstawiającą pałac królewski z czasów jego świetności. Oglądając to co z niego pozostało nie mogliśmy za bardzo uwierzyć, że to ta sama budowla!


Przechodząc na drugą stronę ulicy dojdziemy do basenu kąpielowego króla i pozostałości królewskich przebieralni. Basen został tak wykonany, żeby umożliwiał kąpiel nawet przy bardzo niskim stanie wody, ze względu na kamienne bloki tworzące schody, na których władca i jego świta mogli przesiadywać, relaksując się chłodną wodą doprowadzaną z pobliskiego kanału.


Niedaleko znajduje się bardzo dobrze zachowana siedziba rady ministrów. Przed wejściem możemy zobaczyć coś co jest bardzo popularne w kulturze lankijskiej, czyli kamień księżycowy (moonstone). To płaskorzeźba, która zazwyczaj umieszczana była u wejścia do buddyjskich świątyń i ważnych budynków. Jego zadaniem było wyciszyć umysł. Kamienie księżycowe zawierają wiele elementów, które są symbolem drogi człowieka od kolejnych reinkarnacji do osiągnięcia nirwany. Wchodząc po schodach warto zwrócić uwagę na wyrzeźbione w kamieniu piękne balustrady z lwami i słoniami. 


Kolejnym przystankiem jest Quadrangle, czyli Święty Kwadrat - zespół kilku świątyń hinduistyczno-buddyjskich. Trzeba pamiętać, że mimo tego, iż świątynie są ruinami i tak obowiązują takie same zasady jak przy działających świątyniach. Także tutaj, żeby wejść do środka takiej świątyni musimy zdjąć obuwie.


Kierując się dalej, dojedziemy do miasta mnichów, niegdyś wielkiego ośrodka religijnego Sri Lanki. Dominuje tutaj Rankot Vihara - ogromna, robiąca niesamowite wrażenie stupa, która jest czwartą co do wysokości stupą na wyspie. Ustępuje jedynie tym z Anuradhapura.

Trochę dalej wartą zobaczenia budowlą jest Lanka Thilaka. To interesująca, niestety w dużym stopniu uszkodzona świątynia buddyjska z mieszczącą się w środku monumentalną, obecnie bezgłową, statuą Buddy. Wyraźnie widać, że ściany tej budowli nie są proste i zbliżają się do siebie w jej górnej części. Robi to naprawdę duże wrażenie. Tuż obok wznosi się doskonale zachowana biała stupa Kiri Vihara.


Na sam koniec warto udać się do Gal Vihara - uznawanej za największą atrakcję turystyczną miasta. W tej wyrzeźbionej w skale świątyni znajdują się cztery posągi Buddy. Po prawej stronie widać Buddę umierającego - to najdłuższa statua całego kompleksu, licząca ok. 14 metrów. Obok głowy Buddy stoi kolejny posąg, którego poza jest tematem sporów znawców. Najprawdopodobniej figura przedstawia Buddę w pozie współczującej, chociaż niektórzy twierdzą, że to Ananda - najukochańszy uczeń Buddy, w pozie cierpiącej z powodu śmierci mistrza. Po lewej stronie Buddy współczującego można zobaczyć statuę Buddy Samadhi, małą, wyrzeźbioną we wnętrzu niewielkiej wnęki skalnej, a obok, również z lewej strony, bardzo ciekawy posąg Buddy Samadhi otoczony wykutymi scenami przedstawiającymi smoki zjadające ludzi - mogły być one przestrogą dla wszystkich tych, którzy nie chcieli postępować zgodnie z doktryną buddyjską.

Jakiś czas temu władze wybudowały nad całą świątynią brzydkie blaszane zadaszenie. Owszem, zabytkowe miejsca trzeba chronić przez szkodliwym działaniem warunków atmosferycznych, ale warto to robić z głową, żeby nie psuć wartości artystycznej danego miejsca. Wiemy, że do tego są potrzebne większe środki finansowe, wiemy...


Tak jak pisaliśmy na początku, cały kompleks jest ogromny. Każdy może wybrać sobie trochę inną trasę zwiedzania. Trzeba jednak zarezerwować sobie około połowy dnia na zobaczenie najważniejszych zabytków miasta Polonnaruwy.
Jeżeli wybierzecie rower jako środek transportu, na koniec zwiedzania czeka Was jeszcze jedna atrakcja. Otóż będziecie mogli wziąć udział w lankijskim ruchu drogowym :) Z niewyjaśnionych przyczyn z kompleksu nie można wyjść tym samym przejściem, którym się weszło. Wyjście zlokalizowane jest na północ od wejścia (czerwona kropka na mapce), co powoduje, że jeżeli chcemy wrócić do centrum miasta, musimy spory kawałek przejechać główną, ruchliwą drogą! Biorąc pod uwagę lankijski sposób jazdy (pisaliśmy o tym w notce poświęconej transportowi na Sri Lance), stanowi to niemałą przygodę. Jeszcze ten ruch lewostronny... Cieszyliśmy się jak dzieci kiedy w godzinach szczytu udało nam się pokonać tutejsze rondo :)

Po wyczerpującym zwiedzaniu zabytkowych ruin Polonnaruwy wypadałoby coś zjeść. Polecamy Wam świetną knajpkę Banana Leaf. Krótki 10-minutowy spacer od głównego ronda z zegarem miejskim i lądujecie w miejscu, w którym możecie wybierać z 16 różnych rodzajów curry. Możecie wybrać każdego po trochu, do tego dodatki, a to wszystko podane na liściu bananowca i za naprawdę nieduże pieniądze!


Na koniec polecamy jeszcze naszą znajdującą się w komfortowej lokalizacji kwaterę z bardzo przemiłym i rozgadanym gospodarzem - Sun Guest House.

Polonnaruwa jest fajnym miejscem na jednodniowy pobyt. Ale na nas nadszedł już czas. Kolejny przystanek - duchowa stolica Sri Lanki - znajdujące się w samym centrum wyspy miasto Kandy. Żeby się tam dostać z Polonnaruwy i mieć miejsce siedzące, trzeba pojechać tuk-tukiem (ok. 200 LRK) na tutejszy główny dworzec autobusowy, który znajduje się w sąsiedniej miejscowości Kurunegala. Stamtąd kursuje już bezpośredni autobus do Kandy. Należy się przygotować na długi kurs - autobus jedzie przez Habaranę oraz Dambullę, a sama podróż trwa około 4 godzin. Cena biletu - 205 LRK. A co robić w Kandy dowiecie się w naszej kolejnej notce ze Sri Lanki.

Polecamy również

0 komentarze